Dziś dzień bez ćwiczeń, ale za to pełen kulinarnych grzechów. Weekendy to dla mnie czas jedzenia, odwiedzania rodziny gdzie częstują obfitymi obiadami, deserami, pizzami, domowymi kebabami. Tyle w temacie. Czy jestem na siebie zła za obżarstwo? NIE :D Przecież coś jeść trzeba :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz